Wspieramy producentów i importerów urządzeń w zakresie Dyrektywy WEEE - rozmowa z Grzegorzem Skrzypczakiem – Prezesem Zarządu ElektroEko S.A. |
Data dodania: 18.06.2024 |
Grzegorz Skrzypczak – Prezes Zarządu ElektroEko S.A.
Panie Grzegorzu, chciałbym prosić, żeby na początku opowiedział Pan w skrócie, czym zajmuje się firma ElektroEko.
Grzegorz SKRZYPCZAK: ElektroEko jest organizacją zajmującą się organizowaniem i finansowaniem procesów zbierania i przetwarzania zużytego sprzętu elektrycznego i elektronicznego, zgodnie z dyrektywą unijną, w imieniu producentów tego sprzętu, czyli – mówiąc kolokwialnie – sprzętu, który te firmy wcześniej sprzedały na rynku. Chciałbym w tym miejscu w szczególny sposób podkreślić to, że jesteśmy jedyną w tej chwili organizacją, która faktycznie jest założona przez wprowadzających sprzęt na rynek i jest bezpośrednio przez nich kontrolowana. Wszystkie pozostałe organizacje albo w ogóle nie reprezentują producentów, albo jedynie w minimalnym zakresie. ElektroEko jest członkiem WEEE FORUM – międzynarodowej organizacji zajmującej się problematyką gospodarki zużytym sprzętem elektrycznym i elektronicznym. Jest to stowarzyszenie non-profit zrzeszające 52 organizacje odpowiedzialne za producentów z całego świata, założone w kwietniu 2002 roku. Jako jedyna organizacja z Polski spełniliśmy kryteria wymagane do przyjęcia do tej organizacji. Naszymi akcjonariuszami są: APPLiA Polska, czyli związek pracodawców AGD i HVAC, reprezentujący producentów i importerów AGD i HVAC w Polsce, podobne stowarzyszenie reprezentujące producentów sprzętu RTV i IT, czyli Związek Cyfrowa Polska, i dwóch wprowadzających sprzęt oświetleniowy. W skali roku nasze obowiązki są na poziomie około 180 tysięcy ton, co oznacza, że tyle musimy zebrać, żeby zrealizować obowiązki naszych klientów.
G. S.: Wszystkie urządzenia elektryczne są, zgodnie z dyrektywą unijną, podzielone na sześć grup kosztowych, plus grupa siódma, która funkcjonuje od niedawna, w której znajdują się panele fotowoltaiczne.
Urządzenia z rynku HVAC przypisane zostały do grupy pierwszej. Grupa ta obejmuje właśnie urządzenia chłodnicze i wentylacyjne, czyli urządzenia, których działanie polega na wymianie ciepła. Znalazły się tu także wszelkie klimatyzatory i inne urządzenia klimatyzacyjne, a także pompy ciepła. Tak więc nasze zadania obejmują w szerokim zakresie rynek HVAC. I my, w imieniu firm wprowadzających urządzenia HVAC, już dzisiaj realizujemy te obowiązki.
Szczególnie złożonym zadaniem jest „rozliczanie” producentów pomp ciepła. Między innymi dlatego, że jest to zupełnie nowa formuła, gdyż wcześniej pompy nie były tak popularne, jak to jest w tej chwili. I nawet jeżeli przyjąć, że miniony rok dla producentów pomp nie był najlepszy, to jednak przez ostatnie lata sprzedaż z roku na rok rosła w postępie geometrycznym. Więc to, czym się zajmujemy, bezpośrednio dotyczy tych producentów.
G. S.: Jeżeli chodzi o przepisy, to bezpośrednio z dyrektywy unijnej wynika polska ustawa z września roku 2015 o zużytym sprzęcie elektrycznym i elektronicznym, ze wszystkimi wynikającymi z tego późniejszymi rozporządzeniami i nowelizacjami. Ustawa ta zobowiązuje producentów, albo szerzej – wprowadzających – bo produkcja, sprzedaż i wprowadzenie to są trzy różne pojęcia. Ich obowiązki zostały zdefiniowane jako obowiązek wprowadzających, czyli wszystkich tych, którzy tenże sprzęt wprowadzają na obszar celny Unii Europejskiej, w tym Polski. Są oni zobligowani do dwóch rzeczy. Po pierwsze: do zebrania, przetworzenia i zrecyklowania określonej masy sprzętu przez siebie wprowadzonego. Na dzień dzisiejszy to jest 65% sprzętu wprowadzonego w ciągu ostatnich trzech lat, ale średnio, czyli z trzech lat przyjmuje się średnią, i z tej średniej 65% sprzętu co roku ten wprowadzający musi zebrać, przy czym jest to wielkość krocząca. Teraz mamy rok ‘24, więc w obowiązku na ten rok wypadło wprowadzenie z roku 2020, a podstawę wyliczamy z lat ‘21, ‘22, ‘23. W kolejnym roku wypadnie rok ‘21. I tak dalej, i tak dalej.
Po drugie: przeznaczenie określonej kwoty na działalność edukacyjną. Podkreślam: działalność edukacyjną, a nie reklamową czy marketingową. Jeżeli to my rozliczamy firmę z jej obowiązków, to jesteśmy zobligowani w imieniu tego wprowadzającego przeznaczyć 5% przychodów na działania edukacyjne. To jest bardzo ważne, istotny obowiązek. Cała rzecz polega na tym, że jeżeli rozliczeń dokonuje organizacja odzysku, to edukacja stanowi jej jedno z głównych zadań – po to została stworzona. Jeżeli każdy producent miałby się wywiązywać z tego obowiązku indywidualnie, to koszty byłyby nieporównywalnie większe. Stąd idea, żeby producenci powoływali organizację odzysku. I, co ciekawe, proszę zwrócić uwagę, że jesteśmy podmiotem, który de facto został powołany przez firmy konkurencyjne! To jest chyba jeden z nielicznych przypadków, gdy konkurenci powołują wspólnie firmę, jeszcze w dodatku jako spółkę akcyjną prawa handlowego.
G. S.: Jeżeli producent nie zrealizuje obowiązku to grożą mu gigantyczne kary. W tej chwili kara za niezrealizowanie obowiązku wynosi 1,80 zł za każdy nierozliczony kilogram. Łatwo sobie wyobrazić, że przykładowo: jeśli firma, która wprowadza na rynek tysiąc ton towaru (czyli milion kilogramów), i w ogóle nie zrealizuje obowiązku, to musi zapłacić prawie 2 miliony złotych kary! Jeżeli zrealizuje go częściowo, to zapłaci karę od niezrealizowanej części.
Stąd właśnie pojawiła się idea, żeby powołać podmiot, który w sposób profesjonalny będzie się zajmował organizowaniem i finansowaniem całego procesu zbierania i przetwarzania zużytego sprzętu. Od każdego kilograma sprzętu wprowadzonego przez naszego klienta, on uiszcza opłatę, a my z tych pieniędzy realizujemy jego obowiązki.
Jest jeszcze jedna dodatkowa sankcja. To kara wynosząca od 10 tysięcy do miliona złotych. Jej wysokość nie jest dokładnie sprecyzowana. Zwykle wygląda to tak, że jeśli firma zgłosi sama, że się nie zarejestrowała, a teraz już chce się zarejestrować, to ta sankcja będzie mniejsza.
Ja osobiście nie znam przypadku, żeby ktoś zapłacił tę karę. Ale nie dlatego, że kar nie ma, tylko dlatego, że jest to informacja o charakterze poufnym, więc nawet jeśli ktoś zapłaci karę, to wiedza na ten temat nie dostaje się do wiadomości publicznej, bo taka kara jest wizerunkowo niekorzystna.
G. S.: Na ogół tak, ale bywa również, że informacje o możliwych nieprawidłowościach docierają do WIOŚ od konkurencji. I tu muszę zauważyć, że cały proces gospodarowania zużytym sprzętem jest na tyle skomplikowany, i na tyle kosztowny, że stał się elementem konkurencji pomiędzy poszczególnymi wprowadzającymi, bo koszty recyklingu wpływają na cenę nowych urządzeń. Więc, gdyby wziąć pod uwagę nie tylko kwestie związane z ekologią, ale też kwestie rynkowe, to ktoś, kto nie wywiązuje się z obowiązku, powinien płacić karę, bezwzględnie! Nie ma wątpliwości, że unikanie obowiązku to przestępstwo, za które powinien być ukarany. Oczywiście zdarzają się takie przypadki, że ktoś nie znał dobrze wymogów prawnych, ale znakomita większość łamiących przepisy doskonale wie co robi, i robi to z premedytacją.
G. S.: Właśnie w przypadku pomp ciepła dobrze widać, na czym polega problem z rozliczaniem obowiązków. Każdy z produktów, który jest przypisany do którejś z grup kosztowych, ma określony cykl życia, i to w dwóch wymiarach. Jeden wymiar to jest ten czysto techniczny, czyli że każde urządzenie, przykładowo po latach pracy, przestaje funkcjonować i się je wymienia na nowe. Tak jest z pralkami, lodówkami i całym wyposażeniem gospodarstw domowych, których cykl życia jest w przybliżeniu znany, a same urządzenia funkcjonują na rynku nie kiedy od stu lat. Kiedy jedno urządzenie się usuwa, to kupuje się drugie… Ale jest też drugi wymiar: nazwijmy go rynkowym, użytkowym. I tak jest na przykład z pompami ciepła, które są nowym produktem, a na dodatek cykl ich życia wynosi co najmniej 25 lat!
Chociaż technologicznie pompy podlegają tym samym rygorom ustawowym co lodówki, to zużyte pompy, które możemy wycofać z rynku, odzyskać, pojawią się masowo na rynku najwcześniej za około 20 lat. Natomiast obowiązki wynikające z przepisów, wprowadzający mają już od pierwszego roku.
Powstaje więc pytanie, w jaki sposób te obowiązki realizować, skoro zużytych urządzeń nie ma na rynku i długo nie będzie. Oczywiście odpowiedź jest banalna: można je realizować ekwiwalentem, czyli tym sprzętem, który jest na rynku od lat, a mówiąc wprost – lodówkami. Jednak pompy ciepła są ciężkie, i nawet jeżeli się weźmie pod uwagę, że nie wprowadza się ich na rynek tyle co lodówek, to jednak na przykład w tym roku obowiązki całej grupy to mniej więcej 100 000 ton, w tym obowiązki pomp ciepła, mimo, że to jest tak niedługo funkcjonujący produkt, to jest to poziom plus minus 10 000 ton, czyli 10% masy!
Podobnie trudną sytuację mieliśmy do niedawna z panelami fotowoltaicznymi. Mogła ona, kolokwialnie mówiąc, wysadzić w powietrze całą ustawę i cały rynek zużytego sprzętu. Otóż panele doświadczyły nagle gigantycznego rozwoju. Proszę sobie wyobrazić, że w ciągu czterech lat osiągnęły poziom 25% wszystkich obowiązków, a oczywiście zużytych paneli nie było, chociaż cykl ich życia jest krótszy niż pomp ciepła.
Myśmy sobie „rwali włosy z głowy” z tego powodu, nie chcieliśmy podpisywać umów z wprowadzającymi panele, bo nie byliśmy w stanie zrealizować ich obowiązków! Mimo to, inni to robili, co powodowało, że ten rynek był kompletnie zdeformowany. I teraz wracam do przykładu pomp ciepła: nawet jeżeli w ubiegłym roku wprowadzanie tych urządzeń spadło o 40%,to i tak nie ma co porównywać w związku z tym obowiązków z roku 2024 do tych z 2022 i 2023, bo różnice są gigantyczne, to i tak to jest problem. No i teraz co z tym zrobić?
Dlatego uważam, że trzeba stworzyć pewną grupę nacisku – jeżeli mogę to tak określić – która trochę osłoni producentów pomp. No bo oni naprawdę nie mają czym realizować swoich obowiązków! A w związku z tym, że nie mają czym realizować, to może się zdarzyć, że przyjdzie do nich jakaś „organizacja”, nie będę wymieniał jaka, i powie: teraz nam zapłacicie sto razy więcej, bo nie macie wyboru, bo to „sto razy więcej” to i tak będzie mniej niż złoty osiemdziesiąt kary za kilogram.
I właśnie dlatego takie organizacje jak nasza, założona przez producentów, są tak potrzebne: mogą argumentować, na rzecz wprowadzenia podobnych zapisów, jak w przypadku paneli PV. Powiem szczerze, pracowałem nad zmianą tych regulacji dotyczących paneli. Pierwszy raz swoją prognozę dotyczącą paneli prezentowałem pod koniec 2019 roku, nie wiedząc jeszcze, co się wydarzy w dwudziestym drugim roku z panelami. Właśnie wtedy nagle okazało się, że wprowadzono na rynek aż 450 000 ton paneli!
G. S.: Obowiązki dla wprowadzających paneli zostały zminimalizowane w czasie, czyli w tej chwili te obowiązki są minimalne i będą rosły w kolejnych latach, czyli wtedy, kiedy zaczną się pojawiać zużyte panele. W przypadku pomp ciepła trzeba skonstruować dokładnie taki sam mechanizm. Akcjonariusze bardzo na nas naciskają, żeby takie zapisy były. I dlatego trzeba stworzyć grupę roboczą, która znowu przygotuje analizę. Nad analizą dotyczącą paneli pracowaliśmy bardzo długo. Braliśmy pod uwagę wyniki z innych krajów, analizowaliśmy, jak rynek paneli się rozwija. Ale nawet nam do głowy nie przyszło, jak bardzo się w tych prognozach rozwoju pomyliliśmy, bo w Polsce wzrost sprzedaży był niesamowity!
G. S.: Ja myślę, że z pompami ciepła będzie dokładnie to samo co z rynkiem PV. Pierwszego kwietnia wprowadzono wymóg certyfikacji pomp, aby móc wprowadzić je na listę zielonych urządzeń i materiałów (ZUM), które to podlegają dofinansowaniu z programu „Czyste Powietrze”. Tak więc teoretycznie można przyjąć, że tych wszystkich, którzy nabijali ludzi w butelkę, ściągali jakieś tanie pompy nie wiadomo skąd, sprzedawali je drogo, bo było dofinansowanie, wreszcie uda się wyeliminować... Sam znam takie przypadki, że ktoś kupił sobie pompę, za którą musiał zapłacić prawie 50 tysięcy złotych. Ileś mu tam sfinansowano, ale później się okazało, że taką pompę można kupić za 10 000 złotych.
Certyfikaty to jest pierwszy ruch. Tylko, że ten pierwszy ruch będzie oznaczał tąpnięcie sprzedaży w krótkim okresie, by później powrócić do wysokiego poziomu sprzedaży. Bo jeżeli zostają narynku tylko urządzenia, które mają certyfikaty, i które są akceptowane do refinansowania, to ogólna liczba sprzedanych pomp spadnie w krótkim czasie. Natomiast w dłuższym rozliczeniu to przyniesie wyłącznie pozytywne skutki, więc myślę, że mamy umowne pięć minut na to, żeby skutecznie powalczyć o zmianę regulacji.
G. S.: To jest bardzo dobre pytanie, bo planując nasz biznes, mamy dylemat, czy oficjalnie podawane dane dotyczące liczby pomp definiowanych jako wprowadzone pokrywają się z danymi dotyczącymi sprzedaży. No bo sprzedaż jest rejestrowana w sposób ostry: sprzedałem, wystawiłem fakturę VAT. Wyszło z magazynu, wyjechało do klienta.
Ale jeżeli na koniec ubiegłego roku mieliśmy informację, że stany magazynowe, jeśli chodzi o pompy odpowiadają mniej więcej rocznej sprzedaży, to jestem przekonany, że znakomita część firm nie zarejestrowała tego jako wprowadzenie. Jaka część? Nie mam pojęcia, ale gdyby zarejestrowała, to musiałaby uiścić już opłatę. I z formalnego punktu widzenia tak powinno być, bo jak ktoś ma fabrykę w Polsce, to moment wprowadzenia na rynek to nie jest moment sprzedaży, tylko moment przesunięcia z hali produkcyjnej do magazynu. To jest de facto ten moment, kiedy następuje wprowadzenie. Jeżeli ktoś importuje pompy z Chin, no to teoretycznie do momentu, gdy nie dokona opłat celnych, można uznać, że nie wprowadził urządzenia na rynek. Jeśli mam w magazynie produkt, to oznacza, że już go wprowadziłem, już powinienem zapłacić za gospodarowanie zużytym sprzętem i zrealizować obowiązki.
Jako reprezentant producentów nie powinienem tego mówić, ale jestem przekonany, że znakomita większość firm rejestruje dopiero sprzedaż, a nie wprowadzenie, jak powinno być. I tak, szczerze mówiąc, z naszego punktu widzenia to problem jest tylko jeden, mianowicie taki, że nie możemy doprecyzować naszych prognoz. Jeżeli rozmawiam z naszymi klientami, i oni mówią, że pod koniec ubiegłego roku właśnie mieli dramat, no to szczerze mówiąc, ja nie powiem im: „No to macie problem, ale musicie mi jeszcze zapłacić za ten dramat”. Ale jest to istotny kłopot, bo to odwlekanie oczywiście znowu będzie się przekładało na nieczytelne statystyki i nie będziemy w stanie powiedzieć dokładnie, jak faktycznie wygląda sytuacja.
G. S.: To wtedy następuje korekta wprowadzenia i zmiana kwalifikacji.
Jakie zatem są możliwe formy współpracy z producentami, jak dokładnie to wygląda? W jakim zakresie realizują Państwo potrzeby firm, i jaki jest podstawowy schemat takiej współpracy?
G. S.: Pierwsza płaszczyzna, ta najbardziej wymierna, polega na realizacji obowiązków producenta, czyli jak wspomniałem wcześniej z organizacją i finansowaniem zbierania sprzętu, który ma realizować ich obowiązki.
Druga płaszczyzna to konsultacje. Jesteśmy konsultantem dla naszych klientów, a nawet więcej: wprowadzamy ich w temat, definiujemy ich obowiązki, doradzamy, co mogą zrobić, czego nie mogą zrobić, co powinni zrobić – jesteśmy centrum konsultacyjnym, kompetencyjnym, ale jednocześnie wykonujemy za nich wszystkie te obowiązki, które są na nich nałożone przez ustawy, na przykład związane z raportowaniem, z pilnowaniem terminów raportowania. To nasze centrum konsultacyjne - to jest nasz największy dział.
Trzecia płaszczyzna współpracy to audyty. Jest to usługa w ramach umowy z wprowadzającym i nie jest ona dodatkowo płatna. Na zamówienie wprowadzającego, ustalamy zakres audytu i przedstawiamy raport. Nasi audytorzy to wybitni specjaliści, ludzie którzy w przeszłości pracowali jako inspektorzy WIOŚ i innych tego typu urzędów oraz organizacji, więc są doskonale zorientowani, wiedzą na co zwracać uwagę.
Oczywiście, jeżeli są prowadzone jakieś prace związane ze zmianami prawnymi albo wprowadza się nowe regulacje prawne, to niezwłocznie informujemy o tym wszystkich naszych klientów.
Chciałbym też podkreślić, że mamy status firmy non profit. Przez 18 lat nigdy nasi akcjonariusze nie wypłacili żadnej dywidendy, a jeżeli pojawia się jakikolwiek zysk, to jest on inwestowany w poprawianie skuteczności zbierania sprzętu.
G. S.: No to jest nasz konik! Mamy własne projekty edukacyjne, które są największymi projektami edukacyjnymi w Polsce! Jednym z nich jest program „Moje miasto bez elektrośmieci”, w który jest w tej chwili zaangażowanych 5 500 placówek oświatowych oraz instytucji i organizacji z całej Polski. Projekt został opracowany przez Wydział Inżynierii Środowiskowej Politechniki Warszawskiej, później tym się zajęli metodycy, którzy opracowali materiały dydaktyczne, natomiast w szkołach mamy koordynatorów projektu, którymi zazwyczaj są nauczyciele zajmujący się kwestiami środowiskowymi w szkole. Elementem dodatkowym jest praktyczna realizacja projektów, czyli zbieranie w szkołach odpadów. Za ten zebrany sprzęt szkoły mogą sobie wybrać ze specjalnego katalogu różne przydatne rzeczy. I tu ciekawostka: wbrew pozorom, to wcale nie zawsze są komputery, a często szkoły wybierają tablice interaktywne, sprzęt sportowy, książki do biblioteki, czy krzesełka dla dzieci… Dzięki wieloletnim doświadczeniom już tak rozbudowaliśmy ten katalog, żeby rzeczywiście można było z niego wybrać to co najbardziej potrzebne w danej placówce. Za ten projekt dostaliśmy już mnóstwo różnych wyróżnień i nagród, w tym międzynarodowych, więc ta inicjatywa się stale rozwija.
Od trzech lat funkcjonuje u nas drugi projekt, który jest dla nas też olbrzymim wyzwaniem, bo dotyczy młodzieży od 14 do 18 roku życia, a wiadomo, że to taki wiek, w którym trudno wzbudzić zainteresowanie młodego człowieka, często trzeba naprawdę worek soli zjeść… Z myślą o tych młodych ludziach uruchomiliśmy w Warszawie Centrum ElektroEkologii. Zależy nam na tym, żeby w tym projekcie wzięło udział jak najwięcej młodych ludzi spoza dużych miast, w związku z tym zajęcia są organizowane nie tylko w formie stacjonarnej, ale również zdalnie. Dla tych, którzy przyjeżdżają, organizujemy na przykład wizytę w Centrum Nauki Kopernik, w sejmie, a przede wszystkim w budynku Varso – wybraliśmy to miejsce na siedzibę Centrum, właśnie ze względu na jego atrakcyjność: wycieczki na taras widokowy to jest naprawdę duże przeżycie!
Jesteśmy też wyłącznym koordynatorem w Polsce Międzynarodowego Dnia Bez Elektrośmieci. Corocznie, w okolicy 13 października organizujemy szereg wydarzeń mających na celu popularyzację tematu recyklingu elektrośmieci. W tym roku, razem z WEEE Forum, przygotowujemy już siódmą edycję tej inicjatywy.
Bierzemy także udział w różnych piknikach edukacyjnych, konferencjach edukacyjnych dla nauczycieli, bo to jest grupa zawodowa, którą za wszelką cenę chcemy wciągnąć do tego naszego projektu.
Druga formuła działań edukacyjnych to wspólne inicjatywy projektowe z konkretnym podmiotem wprowadzającym. Ale tu już jest jeden istotny warunek – to już musi być duży wprowadzający, dlatego ta formuła wspólnych działań edukacyjnych z wprowadzającymi dotyczy jakichś 5% wszystkich firm. Wydaliśmy do tej pory jakieś 50 milionów na edukację, więc to jest naprawdę kawał grosza. Myślę, że żadna firma, nie mówiąc już o ministerstwie, nie wydała na działania edukacyjne związane ze zużytym sprzętem takich pieniędzy.
W naszej rozmowie podkreślał Pan, że obowiązujące przepisy są nieadekwatne do obecnego stanu rozwoju technologii wprowadzania nowych produktów. Czy możemy się więc spodziewać nowelizacji dyrektywy unijnej, czy tylko kolejnych zapisów wewnętrznych w poszczególnych branżach, tak jak to ma miejsce na przykład w dziedzinie fotowoltaiki?
G. S.: Prowadzone są w tej chwili prace ewaluacyjne nad implementacją dyrektywy. W ubiegłym roku nawet była w naszym kraju delegacja z Komisji Europejskiej, a Polska jest jednym z tych krajów, które zostały wyznaczone do tej ewaluacji. Więc ta zmiana dyrektywy będzie… Tyle tylko, że po pierwsze musimy poczekać, aż się ukonstytuuje nowy parlament europejski, później rozpoczną się prace, konsultacje, więc wydaje się, że to jest kwestia nawet kilku lat. Oczywiście nie oznacza to, że nie mogą być zmieniane przepisy krajowe w ramach dyrektywy, bo dyrektywa nie zabrania na przykład ograniczania obowiązków dla wprowadzających. Postęp technologiczny jest bardzo szybki: na przykład drony, hulajnogi, czy rowery elektryczne – to są wszystko nowe produkty, które muszą zostać uwzględnione w przepisach, ale to nie jest taka skala problemu jak w przypadku pomp ciepła! Z pompami to jest naprawdę gigantyczny problem, który musimy jak najszybciej rozwiązać.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
|
PODOBNE ARTYKUŁY:
POLECAMY WYDANIA SPECJALNE
-
Katalog klimatyzatorów typu SPLIT. Edycja 2024
-
Pompy ciepła 2023-2024
-
Pompy ciepła 2021-2022
-
Pompy ciepła 2022-2023
-
Katalog klimatyzatorów typu SPLIT. Edycja 2021
-
Katalog klimatyzatorów typu SPLIT. Edycja 2022
-
Katalog klimatyzatorów typu SPLIT. Edycja 2023
-
Pompy ciepła 2020-2021
-
Katalog klimatyzatorów typu SPLIT. Edycja 2020
-
Pompy ciepła 2019-2020